Posty

Rozdział IX: Złota Rączka

           – Za mną dzieciaczki, za mną! – zawołała nauczycielka.            Przez wejście Welcome to World przeszła wycieczka uczniów z jednej ze szkół. Dzieci rozglądały się zachwycone po całym wejściu. Pierwszy raz widziały na oczy taki budynek i dodatkowo znajdowały się w nim. Nauczycielka rozmawiała z panią w recepcji i podała wejściówki dla dzieci. Te gęsiego przechodziły przez bramki. Jeden chłopiec z grupy zapatrzył się na holograficzną głowę w fontannie.            – Patryk! Dołącz do reszty grupy – zawołała nauczycielka do chłopca, a ten jak najszybciej dołączył do grupy.            Grupa poszła korytarzem przy windach. Tam czekał na nich Grzegorz Florczak.            – Siemacie dzieciaczki. Jestem Złota Rączka. Wszystko tu zrobię i was dziś oprowadzę po naszej siedzibie! Jesteście gotowi? – powiedział wesoło Florczak uda...

Rozdział VIII: Welcome to World

           W 44, kiedy zrównano stolice z ziemią, nikt nie wyobrażał sobie, że to jeszcze odzyska swój urok z ówczesnych lat, a jednak. Budynki odrestaurowano jak najlepiej, aby były niczym te sprzed wojny. Z roku na rok stawiano ich coraz więcej, a były one coraz większe. Po upadku komuny zaczęło przybywać coraz więcej turystów z różnych zakątków świata. Wzbogacali oni kulturowo Polaków, a Ci odwdzięczali się im, niekiedy kosą w żebra.  Przestępczość rosła coraz bardziej. Różne mafie tworzyły się i zagrażały mieszkańcom tego pięknego, niegdyś miasta. Było, jak dalej nie jest, kilka dzielnic, do których nie warto się zbliżać. Zdarzało się, że nawet w centrum można dostać w zęby dla paru złotych. Przez lata walczono z tym, ale i Ci u władzy z tym sobie nie radzili (o ile w ogóle to robili). Wszystko zmieniło się w 2009 roku, kiedy międzynarodowa korporacja Welcome to World, ogłosiła, że otwierają swoją siedzibę w Warszawie. Miała to być pierwsza tak po...

Rozdział VII: Imperator

           Ciemność przepełniała kosmos, bezkresna pustka. Można było dostrzec oddalone o tysiące kilometrów świetlnych konstelacje, planety, nawet słońce. Lecz były one jedynie plamkami z tej odległości. Przez czarną przestrzeń przeleciała właśnie biała elipsa. Leciała z zawrotną prędkością prosto na Europę, jeden z księżyców Jowisza, na którym panuje wieczna zima. Miejsce nie do życia, a jednak nadlatywał tam obiekt, w którym one było odczuwane.            Biała, mechaniczna elipsa miała trzy metry długości. Ginęła wśród mroku, lecz kiedy zbliżyła się do atmosfery można było ją dostrzec. Jarzyła się ogniem wśród czerwono-błękitnego tła, którym jest powierzchnia Europy, surowa, lodowa kraina. Wielkie czerwone kratery wewnątrz lodowców wyglądały przerażająco, a zarazem pięknie. Czuć było od nich strach. Ciągnęły się setki kilometrów w dół oraz przez niemalże całą planetę. Na czerwonych ścianach kraterów widać było zamarzniętą ...

Rozdział VI: Lśniąca istota

           Dookoła była tylko zielona trawa. Delikatny powiew wiatru kołysał łodygi. Parę z nich tylko nie dostało takiej okazji do poczucia powiewu orzeźwiającego i przyjemnego chłodu w upalny dzień, a wszystko przez przechodzone już stare, czarne buty wojskowe. Ledwo trzymały się na nogach właściciela. Ebert rozejrzał się po łące. Przed chwilą był zrelaksowany, a teraz stał jak głupi nie wiedząc co ma zrobić. Dał krok do przodu i ruszył przed siebie.   – Stój – odezwał się męski głos znikąd. Adam odwrócił się. Za nim stała postać mężczyzny. Nie miał on twarzy, ani ubrań. Był cały biały, lśnił. Bohater patrzył na niego z zaciekawieniem. Stał naprzeciwko dziwnej istoty, która przypominała człowieka, ale czy nim była? – Ciebie też przysłał ten Imperator? – zapytał zaciekawiony Adam. Postać przyglądała się Ebertowi choć nie było mu widać nawet oczu. – Nie – odpowiedziała po chwili postać. – Jeste...

Rozdział V: Kobieta ze snu

           Niegdyś spokojne osiedle domków jednorodzinnych na skraju miasta, dziś zostały otoczone masą nowych supermarketów, stacji paliw oraz nowej drogi ekspresowej dzięki, której nie można nawet się wyspać. Domek Państwa Ebert stał się brudniejszy i mniej zadbany. Jan Ebert już był na emeryturze. W trakcie pracy przy prasie ucięło mu trzy palce. Przepracował resztę lat robiąc mniej skomplikowane czynności i w spokoju odszedł na emeryturę. Przy chorych stawach, na wpół ślepo oraz z rakiem płuc przez wdychanie szkodliwych oparów w pracy i tak wytrzymał długo. Małżonka Jana, Małgorzata, była za to życiem tego domu. A raczej ogródka, który rozkwitał z dnia na dzień. Przepiękne kompozycje przeróżnych kwiatów rozrastały w ogrodzie, każdy zazdrościł Pani Ebert talentu. Była w końcu emerytowaną florystką. W domu to ona robiła wszystko, łącznie z opieką nad mężem. Mimo, że była już prawie pierwsza godzina, w domu Ebertów dalej świeciło się światło. ...

Rozdział IV: Goście

  Szpital wciąż był zatłoczony. Mimo iż był wieczór, kolejka ciągnęła się pod same drzwi. Czekały w niej przeróżne osoby z różnymi dolegliwościami. Od wysypek, przez złamania, do postrzałów bądź dźgnięć nożem. Policji kręciło się tu więcej niż w inne dni z powodu specjalnego gościa pilnowanego w sali na górze. Lecz zanim zajmiemy się Panem Ebertem zatrzymajmy się na kobiecie, która właśnie weszła do szpitala. To Patrycja Kolo. Dokładnie ta Patrycja Kolo która jest znaną reporterką światowej sławy. Wyniucha sensacje zewsząd jeśli sprawa będzie tego warta. Rzetelnie i sumiennie wykonuje swój zawód, dlatego dużo znanych osób jej nienawidzi. Nie jedną sprawę wytoczono przeciwko niej. Bez dobrze opłaconych prawników nie zaszłaby tak daleko. Potrafi dostać się w miejsce, o którym istnieniu przeciętny człowiek nie ma nawet pojęcia. Wyciągnie z ludzi najcenniejsze sensacje, które sprzedadzą się jak świeże bułeczki. Jest wszędzie gdzie coś się dzieje. Więc tego dnia nie mogło je...