Rozdział VIII: Welcome to World
W 44, kiedy zrównano stolice z ziemią, nikt nie wyobrażał sobie, że to jeszcze odzyska swój urok z ówczesnych lat, a jednak. Budynki odrestaurowano jak najlepiej, aby były niczym te sprzed wojny. Z roku na rok stawiano ich coraz więcej, a były one coraz większe. Po upadku komuny zaczęło przybywać coraz więcej turystów z różnych zakątków świata. Wzbogacali oni kulturowo Polaków, a Ci odwdzięczali się im, niekiedy kosą w żebra. Przestępczość rosła coraz bardziej. Różne mafie tworzyły się i zagrażały mieszkańcom tego pięknego, niegdyś miasta. Było, jak dalej nie jest, kilka dzielnic, do których nie warto się zbliżać. Zdarzało się, że nawet w centrum można dostać w zęby dla paru złotych. Przez lata walczono z tym, ale i Ci u władzy z tym sobie nie radzili (o ile w ogóle to robili). Wszystko zmieniło się w 2009 roku, kiedy międzynarodowa korporacja Welcome to World, ogłosiła, że otwierają swoją siedzibę w Warszawie. Miała to być pierwsza tak poważna inwestycja WtW w kraju, które mieszkało niegdyś za żelazną kurtyną. Od razu rozpoczęto pracę na rogu Alei Jana Pawła II i Alei Jerozolimskich, którą oficjalnie zakończono 29 sierpnia 2010 roku.
Potężna budowla wchłonęła pobliskie budynki. Ośrodki, które się tam znajdowały, musiały się przenieść, ulice Chmielną zamknięto dla ruchu publicznego, za to stała się prywatną uliczką organizacji. Była to ogromna inwestycja, na całe szczęście opłacalna. Wciąż świeży na rynku, a zdobywał go w mgnieniu oka. Na przestrzeni trzech lat wprowadzono wiele udogodnień dla społeczeństwa. Komunikacja na obszarze Warszawy stała się sprawniejsza, otwarto trzecią linię metra, a pociągi się nie spóźniały. Udogodnienia wprowadzono również w innych dużych miastach Polski. Te mniejsze musiały jeszcze poczekać. Za to służba zdrowia wzbogaciła się o lepszy sprzęt medyczny, policja o nową broń, a straż pożarna lepsze wozy. Remonty placówek są już zaplanowane do 2016 roku. Wojsko otrzymało nowe prototypy broni oraz pojazdy. Jednym słowem, Polska kwitła pod skrzydłami światowego kolosa.
Sam budynek ma 360 metrów wysokości, jest to najwyższy budynek w Unii Europejskiej. Najlepsi architekci i budowlańcy pracowali przy stawianiu tego kolosa dniami i nocami, aby wznieść się na wyżyny i zapisać się na kartach historii. Wejście znajduje się na rogu dwóch alei. Schodzi się do niego delikatnymi schodami. Po obu stronach lała się fontanna, a pod kładką płyną strumyczek. Samo wejście jest oszklone niczym kopuła Złotych Tarasów. Jest tam tylko jedno ogromne przejście strzeżone od środka przez sześciu ochroniarzy. Na wejściu zostało ustawiane kilkanaście sof oraz stoliczków dla oczekujących gości. Dodatkową atrakcją była kolejna fontanna, która nie była do końca normalną fontanną. Woda lała się z paru szklanych płyt, a w wodzie tworzyła się holograficzna kobieca głowa, która opowiadała wspaniałą historię korporacji. Aby przejść dalej trzeba się zarejestrować w lobby, no chyba, że się tam pracowało. Pracownicy mieli specjalne przepustki, dzięki którym bez problemu przechodzili przez jedną z dwudziestu bramek.
Pierwsze piętra są przeznaczone dla korpo szczurów, które dbały o interesy WtW. Rachunki, sprzedaże, kadry, a nawet prawnicy, tam tętniło życie ludzi w garniturach. Piętro wyżej mieścił się dział IT. Potężne serwerownie zajmowały jedno piętro. Bez nich mało kto by sobie radził. Kolejne dwa piętra były przeznaczone dla kafeterii oraz stołówki. Działają one dwadzieścia cztery godziny na dobę. Od pracowników do sprzątaczy, wszyscy się tam stołowali. Również dział reklam ma swoje miejsce na następnym piętrze. Oni dbają o wizerunek firmy i rozgłos. Następne piętra stawały się coraz ważniejsze dla korporacji, znajdowały się tam laboratoria, w których pracowali tylko najlepsi. Zajmowali się tam większością nauk ścisłych. Tam opracowywano nowe kombinacje leków, szczepionek itp. Dbają oni o udogodnienia dla ludzi, aby żyło się wszystkim coraz lepiej i zdrowiej. Te piętra były w szczególności chronione, aby nikt nie dostał się tam bez specjalnych kwalifikacji oraz kombinezonów i przepustek. Są tam podwójne zabezpieczenia powłokowe, aby substancje nie przedostały się na inne piętra bądź na zewnątrz. Wyżej pracowali inżynierowie nad nowymi prototypami broni. Dzięki nim nasze wojska uzbrajano w coraz to nowszą broń najnowszej technologi. Przy potężnym szyldzie WtW prawie na samym szczycie znajdowały się pomieszczenia dla "ochrony". Część z nich faktycznie pracowała w budynku jako ochrona... Ale większość z nich była specjalnymi agentami, szkolonymi do zadań specjalnych. Mieli tam hale sportowe, baseny, siłownie, strzelnice. Wszystko co trzeba do szkoleń tajnych jednostek. Ostatnie piętra były rezerwowane dla największych osobistości WtW oddziału polskiego, sale konferencyjne, duże biura oraz gabinet dyrektora Chrobrego w specjalnym odosobnieniu od innych. Na czubku wieżowca znajdowały się satelity skomponowane na potrzeby wieżowca, aby zlewały się z nim. Wizerunek dla nich był bardzo ważny, nawet estetyczny budynku. Czubek przypominał górę żagla, za nim znajdowało się wcięcie specjalnie stworzone na miejsce dla helikoptera na dachu. Stojąc tam można było dostrzec ostry czubek drapacza i oszklone plecy wzniesienia przy dachu.
Nie możemy, nie wspomnieć o hangarze i jednocześnie podporze dla całego wieżowca. Znajduje się on na tyle drapacza i został połączony z resztą budynku. Hangar zajmuje większą powierzchnię na parterze, dlatego właśnie potrzeba było tyle terenu, aby pomieścić wszystko. Na górnym piętrze hangaru mieściły się prototypy samolotów, które konstruowano na miejscu. W hangarze była możliwość otwarcia dachu, więc bez problemu można było testować mniejsze konstrukcje. Piętra niżej opracowywano pojazdy bojowe, a jeszcze niżej znajdował się po prostu parking dla pracowników, który zajmował aż pięć pięter. Na parterowym piętrze rozładowywały się ciężarówki z dostawami. Wszystko było zorganizowane z największą dokładnością, aby nie robić nie potrzebnych korków przy wyjazdach. W poniższych piętrach znajdowały się magazyny. Tam przetrzymywano dosłownie wszystko...
Jeszcze głębiej jest coś, co tylko nieliczni wiedzieli, że tam jest. Znajduje się to znacznie niżej nisz rury kanalizacyjne czy linie metra. Dużo pięter było owianych tajemnicą, ale to w szczególności. Stworzono tam najbardziej strzeżone więzienie na świecie. Dwadzieścia cel więziennych, z czego dziesięć miało trzy metry wzwyż, a dziesięć miało tylko półtorej metra i pełniło funkcję izolatki. Wszystkie zamykane na dziewięć kombinacji kodowych. W celi zamontowano na ścianach pole elektromagnetyczne, dodatkowo zabezpieczające przed ucieczką. Jak do tej pory osadzono tam tylko jedną osobę. Adama Eberta.
Leżał tam w pozycji embrionalnej, nie poruszając się choćby na moment. Przez półgodziny starał się wydostać, lecz skończyło się to oparzeniami od pola, które za każdym razem go odrzucało. Poddał się i położył, już od paru godzin tak hibernował.
– Będziesz tak leżał? Nic nie zrobisz? – zapytał Biały Kruk stojący nad nim.
Adam otworzył oczy i spojrzał w górę. Zobaczył ponownie Lśniącego Mężczyznę.
– Śnie? – zapytał ochryple.
– Nie, ale tylko ty mnie widzisz.
– Czemu?
– Dlaczego nie? – usiadł po turecku przed Adamem i wpatrywał się w niego. – Potrzebujesz anioła stróża. Do tej pory towarzyszyła Ci Mela. Kiedy przekazała Tobie moc z powrotem... – zawiesił się na chwilę – Osłabła, nie wiem gdzie teraz jest, ale ważne, że żyjesz.
Adam podniósł głowę wciąż wpatrując się w Białego Kruka. Starał się dostrzec w nim mężczyznę lecz był za święcący.
– Kim jest Mela? Dlaczego mam Cię odnaleźć? Powiedz mi co masz powiedzieć, teraz – powiedział poirytowany zachowaniem zjawy.
– Tygrysem. Adamie, to nie jest czas i miejsce na to. Odnajdziesz mnie kiedy skończysz tutaj, wcześniej nie możesz. Los wypisał Ci inne rzeczy, które zrobisz przed spotkaniem ze mną – łagodnie wytłumaczył Lśniący Mężczyzna.
– A ty wiesz co dalej będzie? Jeśli tak, to powiedz! – zerwał się nagle – Ułatwisz mi zadanie i nie tylko mi.
– To nie jest takie proste Adam. Nie znam przyszłości, ale mam inne zdolności. Musisz mi zaufać – powiedział Biały Kruk również podnosząc się i znikając.
– Adam Ebert – odezwał się głos z głośnika. – Złodziej i zabójca. Jak się z tym czujesz Ebert? Gryzie Cię sumienie? Jestem przekonany, że tak.
– Pokaż się to pogadamy twarzą w twarz Nowak. Po co się chowasz? Boisz się mnie? – zaśmiał się pogardliwie Adam i splunął na podłogę.
Po chwili drzwi celi otworzyły się. Do środka wszedł szwadron uzbrojonych żołnierzy ustawiając się przy ścianie i celując w Adama z karabinów plazmowych. Rozejrzał się dookoła po celi i zawarczał jak zwierz. Zaraz za żołnierzami wszedł agent Dawid z tabletem trzymanym w ręku.
– Chowaj kły bestio. Pogadamy twarzą w twarz. Tak jak prosiłeś – zaśmiał się Dawid.
Ebert rozejrzał się i skupił wzrok na agencie.
– Cipa...
– Odpowiesz mi na pytania – kontynuował Dawid nie zważając na obraźliwy tekst Adama. – Jeśli nie spodoba mi się odpowiedź, nie muszę chyba mówić co się stanie? Czy muszę? Chyba muszę, co? – kiwną głową do żołnierza, który schował karabin, wyjął pałkę elektryczną i zdzielił Eberta po głowie.
Adam padł na podłogę podtrzymując się rękoma. Spojrzał rozeźlony na żołnierza, a następnie z powrotem na Nowaka, który uśmiechał się szyderczo do niego.
– Po kolei, najpierw sprawdzę czy wszystko o tobie wiemy? Może ktoś się pomylił? Kto wie? Będziesz tak leżeć? Ja stoję, ty też wstań.
Powoli podniósł się z kolan, dalej patrzył rozeźlony na Nowaka jakby miał go zaraz zabić.
– Tukan wyciągnął Cię z pudła. Spodobałeś się mu, młody chłopak i taka smykałka do kradzieży. Wcześnie zacząłeś, on to docenił i od tamtej pory robiłeś dla niego. Jakieś pierdółki, a później jechałeś równo. Prawda? – spojrzał na Adama po przejrzeniu dokumentów z tabletu.
– Tak.
– Takie życie Ci odpowiadało. Odsunąłeś się od rodziców bo nie chcieli dla Ciebie takiej przyszłości. Ty miałeś w dupie ich zdanie. Ruchałeś na prawo i lewo. Imprezy, alkohol, na trzeźwo nie potrafiłeś znieść tego?
– Nie. Piłem by się nie przejmować konsekwencjami i o nich nie myśleć, zapomnieć to co było i robić to co jest - odpowiedział nieco smutny.
– Urodziny się udały co? Słyszałem relacje świadków. Było grubo, co nie? Jasne, że tak, "tam gdzie Ebert się bawi, zawsze jest grubo". Sam nie ćpasz, ale na twoich imprezach prochy sypią się kilogramami. A może też ćpasz? Ile płacisz dziwkom? Stać Cię, ale aż tyle? I tylko jeden przyjaciel, który był Ci wierny do końca. Ale i to zjebałeś...
Adam schował swój wzrok patrząc na podłogę. Już nie patrzył zły na agenta, parę faktów z życia i go złamał. Co się z nim stało przez te dni? Wydawało się, że mógł znieść więcej.
– Tukanowi zachciało się drobnej akcji, zastanawiasz się czemu akurat w ten dzień? Wiedział co się stanie później? Może chciał Cię wystawić? Jak myślisz? To on dał Ci te moce? – zadawał dalej serię pytań Nowak. Widział, że złamał Adama, choć myślał, że będzie trudniej.
– Nie wiem. Czasem zdarzało mu się tak z dupy wpadać na takie pomysły. Sprawdzał co jakiś czas swoich ludzi. Nie chciałem tego dnia iść tam. Nie chciałem jej zabić. To był wypadek – przyznał z bólem.
– A twój wypadek?
– To nie ich robota. Nagle zainteresowało się mną mnóstwo ludzi, a ja ich nie znam, tak jak was... – spojrzał w końcu na agenta.
– To ma coś wspólnego z tym? – pokazał Adamowi nagranie z tabletu, w którym walczy z robotami i Terrą.
Adam spojrzał na nagranie przerażony.
– Skąd to macie?! W sumie macie wszystko... – zamilkł na chwilę. – Mówiła na siebie Terra, powiedziała, że Imperator mnie wzywa. Nie wiem o co chodzi. Nie znam Imperatora, nie wiem skąd ona jest. Odciąłem jej głowę, była tylko robotem.
– Następnego dnia nie było śladu po nich, ani po walkach. Nagranie urywa się na parę godzin i pojawia się znowu. Masz rację, dużo osób się zaczęło Tobą interesować. Stałeś się groźny dla społeczeństwa, z tymi mocami możesz wyrządzić wiele złych rzeczy. Nie pozwolimy na to, ani na to, aby ktoś tu przyszedł i robił zament. Weźmiemy Cię na badania. Chcemy dokładnie przebadać twoje ciało i możliwości, co jeszcze potrafisz i tak dalej. Robimy to dla bezpieczeństwa świata. Tak działamy. Mam nadzieje, że chociaż to rozumiesz – Nowak odwrócił się od Adama. – Wskrzeszenie, roboty, zabójstwa... Za dużo rzeczy jak na jednego mężczyznę – żołnierze zaczęli po kolei wychodzić, Dawid staną za progiem. – Nie szkoda mi Ciebie. Możesz czuć skruchę, ale mnie nie kupisz smutkiem. Nie po tym co zrobiłeś mojemu przyjacielowi.
Drzwi celi zamknęły się, a Adam usiadł skulony.
– Nie wierzę, że tak łatwo mnie rozgryzł. Zmiękłem? Nagle stałem się słaby, mimo tych mocy? Skąd one się wzięły? Jeszcze więcej pytań... Jeszcze mniej odpowiedzi – przekręcił się na plecy i spojrzał w światło na suficie. – Je pierdole. Wszystko było dobrze. Czemu zgodziłem się na ten napad, czemu kurwa... – załamał się bohater prowadząc rozmowę z samym sobą w swojej głowie, po jego policzku spłynęły łzy.
Obok pojawił się Biały Kruk, ale tym razem się nie odzywał i nie pokazywał mu, że jest. Po prostu go obserwował. Dał mu czas do myślenia.
Agent Dawid wysiadł z windy na jednym z wyższych pięter i skierował się do biura samego dyrektora Chrobrego. Szedł po czerwonej wykładzinie mijając szare, puste ściany. Kiedy przechodził obok biurka seksownej sekretarki, zatrzymała go.
– Panie Nowak. Cóż za zaszczyt – uśmiechnęła się ponętnie.
– Jest Chrobry? – zapytał niechętnie uśmiechając się do niej.
– Jest, ale nie w humorze. Może chwilę zostaniesz tu ze mną, co? – dalej kusiła wypinając biust w jego stronę i przygryzając ołówek.
– Chrobry chce się ze mną widzieć – uciął krótko i wszedł do biura.
– Ta szmata znowu Cię nękała? – zapytał Chrobry, gdy Dawid usiadł przy biurku.
– Przestań, jest ładna i miła, po co od razu szmata? – zaprotestował łagodnie.
– Bo pierdole ją codziennie. Ale ty nie w tej sprawie. Gadaj, co z tym Jezusem?
– Ebertem. Zmiękł, najwidoczniej nie był taki twardy jak się mogło wydawać. Potwierdził swoje akta, a skąd ma moc, tego nie wie – skończył kładąc tablet na biurko.
Chrobry wziął tablet i spojrzał raz jeszcze na nagranie sprzed bloku.
– A to?
– Mówił, że to Terra. Nie wiadomo skąd jest, jakiś Imperator go szuka – urwał na chwile Nowak, powstrzymując śmiech przed tą niedorzeczną sytuacją z samozwańczym Imperatorem. – Szukaliśmy w bazie wszystkiego na ten temat. Oprócz Imperatorów Rzymskich i innych takich, nic nie znaleźliśmy. O robocie Terrze także głucho.
– LIGHT?
– Za wysoka technologia jak na nich. A Tukan raczej Imperatorem się nie nazywa. Są zainteresowani Ebertem, więc jeszcze się pojawią – podsumował Nowak.
– Na pewno. Trzeba ich wywabić. Dowiedzieć się czegoś o nich. Skoro to nowy gracz, na pewno jest cenny. LIGHT nam nie zagraża, możemy ich wykluczyć z gry. Ebert jest nam potrzebny, z nim możemy osiągnąć wiele. Da nam pierwszeństwo na rynku. Nie pozwolimy, aby wpadł w czyjeś ręce, a skoro ma innych podobnych kolegów, to wyczuwam bogactwo – skończył podstępny wywód Chrobry.
– Postaram się coś wymyślić – odpowiedział lekko niezadowolony Nowak po czym wstał i skierował się ku drzwiom.
– Tylko się z tym nie brandzluj. Ma być załatwione. Liczę na swojego najlepszego agenta – powiedział lekko zdenerwowany podnosząc się z biurka.
– A co z Jurkiem? – zapytał odwracając lekko głowę.
– Nie przejmuj się. Będzie dobrze – uśmiechnął się szyderczo.
05. 07. 2013 r.
Adam jest prowadzony przez żołnierzy korytarzem. Ma pokaźną obstawę wokół siebie. Ręce skute w masywne zabezpieczenia za plecami. Zabezpieczenia są połączone z maską na twarzy oraz z nogami, które ograniczają mu ruchy. Kierowali się w takim gronie do gabinetu, w którym będą go poddawali różnym badaniom i eksperymentom. Dawid już czekał na niego w progu. Minę miał nie tęgą. Adam patrzył na niego tak samo zadowolony z życia. Z gabinetu wyszła Oliwia i zaczepiła Dawida. Zaczęli ze sobą rozmawiać, ich spojrzenia skupiły się na Adamie, a jego spojrzenie skupiło się na Pani doktor, jego oczy naglę rozbłysły.
Sam budynek ma 360 metrów wysokości, jest to najwyższy budynek w Unii Europejskiej. Najlepsi architekci i budowlańcy pracowali przy stawianiu tego kolosa dniami i nocami, aby wznieść się na wyżyny i zapisać się na kartach historii. Wejście znajduje się na rogu dwóch alei. Schodzi się do niego delikatnymi schodami. Po obu stronach lała się fontanna, a pod kładką płyną strumyczek. Samo wejście jest oszklone niczym kopuła Złotych Tarasów. Jest tam tylko jedno ogromne przejście strzeżone od środka przez sześciu ochroniarzy. Na wejściu zostało ustawiane kilkanaście sof oraz stoliczków dla oczekujących gości. Dodatkową atrakcją była kolejna fontanna, która nie była do końca normalną fontanną. Woda lała się z paru szklanych płyt, a w wodzie tworzyła się holograficzna kobieca głowa, która opowiadała wspaniałą historię korporacji. Aby przejść dalej trzeba się zarejestrować w lobby, no chyba, że się tam pracowało. Pracownicy mieli specjalne przepustki, dzięki którym bez problemu przechodzili przez jedną z dwudziestu bramek.
Pierwsze piętra są przeznaczone dla korpo szczurów, które dbały o interesy WtW. Rachunki, sprzedaże, kadry, a nawet prawnicy, tam tętniło życie ludzi w garniturach. Piętro wyżej mieścił się dział IT. Potężne serwerownie zajmowały jedno piętro. Bez nich mało kto by sobie radził. Kolejne dwa piętra były przeznaczone dla kafeterii oraz stołówki. Działają one dwadzieścia cztery godziny na dobę. Od pracowników do sprzątaczy, wszyscy się tam stołowali. Również dział reklam ma swoje miejsce na następnym piętrze. Oni dbają o wizerunek firmy i rozgłos. Następne piętra stawały się coraz ważniejsze dla korporacji, znajdowały się tam laboratoria, w których pracowali tylko najlepsi. Zajmowali się tam większością nauk ścisłych. Tam opracowywano nowe kombinacje leków, szczepionek itp. Dbają oni o udogodnienia dla ludzi, aby żyło się wszystkim coraz lepiej i zdrowiej. Te piętra były w szczególności chronione, aby nikt nie dostał się tam bez specjalnych kwalifikacji oraz kombinezonów i przepustek. Są tam podwójne zabezpieczenia powłokowe, aby substancje nie przedostały się na inne piętra bądź na zewnątrz. Wyżej pracowali inżynierowie nad nowymi prototypami broni. Dzięki nim nasze wojska uzbrajano w coraz to nowszą broń najnowszej technologi. Przy potężnym szyldzie WtW prawie na samym szczycie znajdowały się pomieszczenia dla "ochrony". Część z nich faktycznie pracowała w budynku jako ochrona... Ale większość z nich była specjalnymi agentami, szkolonymi do zadań specjalnych. Mieli tam hale sportowe, baseny, siłownie, strzelnice. Wszystko co trzeba do szkoleń tajnych jednostek. Ostatnie piętra były rezerwowane dla największych osobistości WtW oddziału polskiego, sale konferencyjne, duże biura oraz gabinet dyrektora Chrobrego w specjalnym odosobnieniu od innych. Na czubku wieżowca znajdowały się satelity skomponowane na potrzeby wieżowca, aby zlewały się z nim. Wizerunek dla nich był bardzo ważny, nawet estetyczny budynku. Czubek przypominał górę żagla, za nim znajdowało się wcięcie specjalnie stworzone na miejsce dla helikoptera na dachu. Stojąc tam można było dostrzec ostry czubek drapacza i oszklone plecy wzniesienia przy dachu.
Nie możemy, nie wspomnieć o hangarze i jednocześnie podporze dla całego wieżowca. Znajduje się on na tyle drapacza i został połączony z resztą budynku. Hangar zajmuje większą powierzchnię na parterze, dlatego właśnie potrzeba było tyle terenu, aby pomieścić wszystko. Na górnym piętrze hangaru mieściły się prototypy samolotów, które konstruowano na miejscu. W hangarze była możliwość otwarcia dachu, więc bez problemu można było testować mniejsze konstrukcje. Piętra niżej opracowywano pojazdy bojowe, a jeszcze niżej znajdował się po prostu parking dla pracowników, który zajmował aż pięć pięter. Na parterowym piętrze rozładowywały się ciężarówki z dostawami. Wszystko było zorganizowane z największą dokładnością, aby nie robić nie potrzebnych korków przy wyjazdach. W poniższych piętrach znajdowały się magazyny. Tam przetrzymywano dosłownie wszystko...
Jeszcze głębiej jest coś, co tylko nieliczni wiedzieli, że tam jest. Znajduje się to znacznie niżej nisz rury kanalizacyjne czy linie metra. Dużo pięter było owianych tajemnicą, ale to w szczególności. Stworzono tam najbardziej strzeżone więzienie na świecie. Dwadzieścia cel więziennych, z czego dziesięć miało trzy metry wzwyż, a dziesięć miało tylko półtorej metra i pełniło funkcję izolatki. Wszystkie zamykane na dziewięć kombinacji kodowych. W celi zamontowano na ścianach pole elektromagnetyczne, dodatkowo zabezpieczające przed ucieczką. Jak do tej pory osadzono tam tylko jedną osobę. Adama Eberta.
Leżał tam w pozycji embrionalnej, nie poruszając się choćby na moment. Przez półgodziny starał się wydostać, lecz skończyło się to oparzeniami od pola, które za każdym razem go odrzucało. Poddał się i położył, już od paru godzin tak hibernował.
– Będziesz tak leżał? Nic nie zrobisz? – zapytał Biały Kruk stojący nad nim.
Adam otworzył oczy i spojrzał w górę. Zobaczył ponownie Lśniącego Mężczyznę.
– Śnie? – zapytał ochryple.
– Nie, ale tylko ty mnie widzisz.
– Czemu?
– Dlaczego nie? – usiadł po turecku przed Adamem i wpatrywał się w niego. – Potrzebujesz anioła stróża. Do tej pory towarzyszyła Ci Mela. Kiedy przekazała Tobie moc z powrotem... – zawiesił się na chwilę – Osłabła, nie wiem gdzie teraz jest, ale ważne, że żyjesz.
Adam podniósł głowę wciąż wpatrując się w Białego Kruka. Starał się dostrzec w nim mężczyznę lecz był za święcący.
– Kim jest Mela? Dlaczego mam Cię odnaleźć? Powiedz mi co masz powiedzieć, teraz – powiedział poirytowany zachowaniem zjawy.
– Tygrysem. Adamie, to nie jest czas i miejsce na to. Odnajdziesz mnie kiedy skończysz tutaj, wcześniej nie możesz. Los wypisał Ci inne rzeczy, które zrobisz przed spotkaniem ze mną – łagodnie wytłumaczył Lśniący Mężczyzna.
– A ty wiesz co dalej będzie? Jeśli tak, to powiedz! – zerwał się nagle – Ułatwisz mi zadanie i nie tylko mi.
– To nie jest takie proste Adam. Nie znam przyszłości, ale mam inne zdolności. Musisz mi zaufać – powiedział Biały Kruk również podnosząc się i znikając.
– Adam Ebert – odezwał się głos z głośnika. – Złodziej i zabójca. Jak się z tym czujesz Ebert? Gryzie Cię sumienie? Jestem przekonany, że tak.
– Pokaż się to pogadamy twarzą w twarz Nowak. Po co się chowasz? Boisz się mnie? – zaśmiał się pogardliwie Adam i splunął na podłogę.
Po chwili drzwi celi otworzyły się. Do środka wszedł szwadron uzbrojonych żołnierzy ustawiając się przy ścianie i celując w Adama z karabinów plazmowych. Rozejrzał się dookoła po celi i zawarczał jak zwierz. Zaraz za żołnierzami wszedł agent Dawid z tabletem trzymanym w ręku.
– Chowaj kły bestio. Pogadamy twarzą w twarz. Tak jak prosiłeś – zaśmiał się Dawid.
Ebert rozejrzał się i skupił wzrok na agencie.
– Cipa...
– Odpowiesz mi na pytania – kontynuował Dawid nie zważając na obraźliwy tekst Adama. – Jeśli nie spodoba mi się odpowiedź, nie muszę chyba mówić co się stanie? Czy muszę? Chyba muszę, co? – kiwną głową do żołnierza, który schował karabin, wyjął pałkę elektryczną i zdzielił Eberta po głowie.
Adam padł na podłogę podtrzymując się rękoma. Spojrzał rozeźlony na żołnierza, a następnie z powrotem na Nowaka, który uśmiechał się szyderczo do niego.
– Po kolei, najpierw sprawdzę czy wszystko o tobie wiemy? Może ktoś się pomylił? Kto wie? Będziesz tak leżeć? Ja stoję, ty też wstań.
Powoli podniósł się z kolan, dalej patrzył rozeźlony na Nowaka jakby miał go zaraz zabić.
– Tukan wyciągnął Cię z pudła. Spodobałeś się mu, młody chłopak i taka smykałka do kradzieży. Wcześnie zacząłeś, on to docenił i od tamtej pory robiłeś dla niego. Jakieś pierdółki, a później jechałeś równo. Prawda? – spojrzał na Adama po przejrzeniu dokumentów z tabletu.
– Tak.
– Takie życie Ci odpowiadało. Odsunąłeś się od rodziców bo nie chcieli dla Ciebie takiej przyszłości. Ty miałeś w dupie ich zdanie. Ruchałeś na prawo i lewo. Imprezy, alkohol, na trzeźwo nie potrafiłeś znieść tego?
– Nie. Piłem by się nie przejmować konsekwencjami i o nich nie myśleć, zapomnieć to co było i robić to co jest - odpowiedział nieco smutny.
– Urodziny się udały co? Słyszałem relacje świadków. Było grubo, co nie? Jasne, że tak, "tam gdzie Ebert się bawi, zawsze jest grubo". Sam nie ćpasz, ale na twoich imprezach prochy sypią się kilogramami. A może też ćpasz? Ile płacisz dziwkom? Stać Cię, ale aż tyle? I tylko jeden przyjaciel, który był Ci wierny do końca. Ale i to zjebałeś...
Adam schował swój wzrok patrząc na podłogę. Już nie patrzył zły na agenta, parę faktów z życia i go złamał. Co się z nim stało przez te dni? Wydawało się, że mógł znieść więcej.
– Tukanowi zachciało się drobnej akcji, zastanawiasz się czemu akurat w ten dzień? Wiedział co się stanie później? Może chciał Cię wystawić? Jak myślisz? To on dał Ci te moce? – zadawał dalej serię pytań Nowak. Widział, że złamał Adama, choć myślał, że będzie trudniej.
– Nie wiem. Czasem zdarzało mu się tak z dupy wpadać na takie pomysły. Sprawdzał co jakiś czas swoich ludzi. Nie chciałem tego dnia iść tam. Nie chciałem jej zabić. To był wypadek – przyznał z bólem.
– A twój wypadek?
– To nie ich robota. Nagle zainteresowało się mną mnóstwo ludzi, a ja ich nie znam, tak jak was... – spojrzał w końcu na agenta.
– To ma coś wspólnego z tym? – pokazał Adamowi nagranie z tabletu, w którym walczy z robotami i Terrą.
Adam spojrzał na nagranie przerażony.
– Skąd to macie?! W sumie macie wszystko... – zamilkł na chwilę. – Mówiła na siebie Terra, powiedziała, że Imperator mnie wzywa. Nie wiem o co chodzi. Nie znam Imperatora, nie wiem skąd ona jest. Odciąłem jej głowę, była tylko robotem.
– Następnego dnia nie było śladu po nich, ani po walkach. Nagranie urywa się na parę godzin i pojawia się znowu. Masz rację, dużo osób się zaczęło Tobą interesować. Stałeś się groźny dla społeczeństwa, z tymi mocami możesz wyrządzić wiele złych rzeczy. Nie pozwolimy na to, ani na to, aby ktoś tu przyszedł i robił zament. Weźmiemy Cię na badania. Chcemy dokładnie przebadać twoje ciało i możliwości, co jeszcze potrafisz i tak dalej. Robimy to dla bezpieczeństwa świata. Tak działamy. Mam nadzieje, że chociaż to rozumiesz – Nowak odwrócił się od Adama. – Wskrzeszenie, roboty, zabójstwa... Za dużo rzeczy jak na jednego mężczyznę – żołnierze zaczęli po kolei wychodzić, Dawid staną za progiem. – Nie szkoda mi Ciebie. Możesz czuć skruchę, ale mnie nie kupisz smutkiem. Nie po tym co zrobiłeś mojemu przyjacielowi.
Drzwi celi zamknęły się, a Adam usiadł skulony.
– Nie wierzę, że tak łatwo mnie rozgryzł. Zmiękłem? Nagle stałem się słaby, mimo tych mocy? Skąd one się wzięły? Jeszcze więcej pytań... Jeszcze mniej odpowiedzi – przekręcił się na plecy i spojrzał w światło na suficie. – Je pierdole. Wszystko było dobrze. Czemu zgodziłem się na ten napad, czemu kurwa... – załamał się bohater prowadząc rozmowę z samym sobą w swojej głowie, po jego policzku spłynęły łzy.
Obok pojawił się Biały Kruk, ale tym razem się nie odzywał i nie pokazywał mu, że jest. Po prostu go obserwował. Dał mu czas do myślenia.
Agent Dawid wysiadł z windy na jednym z wyższych pięter i skierował się do biura samego dyrektora Chrobrego. Szedł po czerwonej wykładzinie mijając szare, puste ściany. Kiedy przechodził obok biurka seksownej sekretarki, zatrzymała go.
– Panie Nowak. Cóż za zaszczyt – uśmiechnęła się ponętnie.
– Jest Chrobry? – zapytał niechętnie uśmiechając się do niej.
– Jest, ale nie w humorze. Może chwilę zostaniesz tu ze mną, co? – dalej kusiła wypinając biust w jego stronę i przygryzając ołówek.
– Chrobry chce się ze mną widzieć – uciął krótko i wszedł do biura.
– Ta szmata znowu Cię nękała? – zapytał Chrobry, gdy Dawid usiadł przy biurku.
– Przestań, jest ładna i miła, po co od razu szmata? – zaprotestował łagodnie.
– Bo pierdole ją codziennie. Ale ty nie w tej sprawie. Gadaj, co z tym Jezusem?
– Ebertem. Zmiękł, najwidoczniej nie był taki twardy jak się mogło wydawać. Potwierdził swoje akta, a skąd ma moc, tego nie wie – skończył kładąc tablet na biurko.
Chrobry wziął tablet i spojrzał raz jeszcze na nagranie sprzed bloku.
– A to?
– Mówił, że to Terra. Nie wiadomo skąd jest, jakiś Imperator go szuka – urwał na chwile Nowak, powstrzymując śmiech przed tą niedorzeczną sytuacją z samozwańczym Imperatorem. – Szukaliśmy w bazie wszystkiego na ten temat. Oprócz Imperatorów Rzymskich i innych takich, nic nie znaleźliśmy. O robocie Terrze także głucho.
– LIGHT?
– Za wysoka technologia jak na nich. A Tukan raczej Imperatorem się nie nazywa. Są zainteresowani Ebertem, więc jeszcze się pojawią – podsumował Nowak.
– Na pewno. Trzeba ich wywabić. Dowiedzieć się czegoś o nich. Skoro to nowy gracz, na pewno jest cenny. LIGHT nam nie zagraża, możemy ich wykluczyć z gry. Ebert jest nam potrzebny, z nim możemy osiągnąć wiele. Da nam pierwszeństwo na rynku. Nie pozwolimy, aby wpadł w czyjeś ręce, a skoro ma innych podobnych kolegów, to wyczuwam bogactwo – skończył podstępny wywód Chrobry.
– Postaram się coś wymyślić – odpowiedział lekko niezadowolony Nowak po czym wstał i skierował się ku drzwiom.
– Tylko się z tym nie brandzluj. Ma być załatwione. Liczę na swojego najlepszego agenta – powiedział lekko zdenerwowany podnosząc się z biurka.
– A co z Jurkiem? – zapytał odwracając lekko głowę.
– Nie przejmuj się. Będzie dobrze – uśmiechnął się szyderczo.
05. 07. 2013 r.
Adam jest prowadzony przez żołnierzy korytarzem. Ma pokaźną obstawę wokół siebie. Ręce skute w masywne zabezpieczenia za plecami. Zabezpieczenia są połączone z maską na twarzy oraz z nogami, które ograniczają mu ruchy. Kierowali się w takim gronie do gabinetu, w którym będą go poddawali różnym badaniom i eksperymentom. Dawid już czekał na niego w progu. Minę miał nie tęgą. Adam patrzył na niego tak samo zadowolony z życia. Z gabinetu wyszła Oliwia i zaczepiła Dawida. Zaczęli ze sobą rozmawiać, ich spojrzenia skupiły się na Adamie, a jego spojrzenie skupiło się na Pani doktor, jego oczy naglę rozbłysły.
Komentarze
Prześlij komentarz